wtorek, 26 lipca 2016

Czym karmić myszy kolczaste

Jedno z najważniejszych zagadnień - jaka dieta jest najlepsza dla kolcomyszy.

Będę znowu polegała na różnych źródłach, wszystkie znajdziecie na końcu posta.

Myszy kolczaste są wszystkożerne. W naturze odżywiają się głównie insektami, pająkami, ślimakami oraz różnymi roślinami i ziarnami.Dobra dieta składa się z kombinacji różnych ziaren, owoców, warzyw i insektów. Należy zapewniać różnorodność pokarmu, ponieważ nie wszystkie myszki lubią jeść to samo.

PODSTAWOWA MIESZANKA

 Jeśli chodzi o sklepowe, gotowe mieszanki, na pewno nie znajdziecie takiej, która pokryje 100% zapotrzebowania myszy kolczastej. Ani żadnego innego gryzonia domowego, ale nie o tym teraz. Mysz kolczasta jest na tyle specyficznym zwierzakiem domowym, że nie widziałam nawet gotowych mieszanek dedykowanych specjalnie dla Acomys. Ja żongluję mięszy zwykła mieszanką dla myszy domowych a pokarmem dla koszatniczek lub szynszyli. Raz udało mi się też znaleźć całkiem dobrą karmę dla chomika... Wszystko zależy od składu. Jeżeli w środku znajdują się suszone larwy mącznika, to zazwyczaj mogę strzelać, że karma jest dobra. Mieszanka nie powinna zawierać dużo ziaren słonecznika (bardzo tłuste) oraz orzechów - chociaż myszki je kochają, to również są szkodliwe w dużych ilościach.

Karmę można wzbogacać naturlanymi mieszankami ziół, korzeni, gałązek, ziarnami dla dzikich ptaków (byle nie w smalcu), ziarnami pszenicy, płatkami owsianymi owsianymi - to jest bardzo dobry dodatek do diety - oraz zbożowymi płatkami śniadaniowymi.

OWOCE i WARZYWA

Kolcomyszy mają niestety skłonność do cukrzycy, więc nie należy owoców podawać za często, raczej jako urozmaicenie diety niż codzienny pokarm. Należy też pamietać, że owoce szybko się psują - jeżeli przegapimy jakiś kawałek zamyszkowany w rogu klatki, możemy mieć nagle hodowlę much.

Polecane owoce:
  • jabłka, 
  • winogrona, 
  • śliwki,
  • gruszki,
  • pomarańcze,
  • daktyle,
  •  arbuz - Nasze myszy szaleją z radości jak dostaną arbuza. 
Warzywa:
  • brokóły,
  • bataty,
  • marchewki,
  • kukurydza.

MIĘSO I OWADY


Często omijane w diecie - jako kłopotliwe - ale bardzo ważne. Niedobór białka myszy mogą próbować uzupełnić gryząc ogon - swój lub innej myszy.

Mięso: chude mięso, kości, gotowane - nie smażone. Nie powinno zawierać soli, sosów ani żadnych ziół, należy unikać przetworzonego mięsa. Odnotowano, że w  Egipcie, w grobowcach Gebel Drunka, kolcomyszy wyjadały suszone mięso i szpik z mumii. Ale proszę nie włączać mumii do diety.


Żywe owady, takie jak świerszcze i larwy mącznika powinny znaleźć się w diecie, ale należy je podawać rzadko. Wg różnych źródeł, albo kilka szt w miesiącu albo nie więcej niż dwa co wieczór.
Nie należy zbierać owadów z podwórka, mogły być spryskane pestycydem.
Weteran wczoraj zjadł małego pasikonika, który się zabłąkał nam w pokoju. Dzika bestia.

W niektórych karmach można znaleźć suszone larwy mącznika, można też kupić osobne opakowanie. Nie mają tyle substancji odżywczych do żywy owad, ale mogą posłużyć jako przysmak.

Aby uzupełnić biało, można również dodawać myszom do karmy suchą psią lub kocią karmę. Należy tylko zwrócić uwagę, by zawierała dużo białka, a mało tłuszczu.


UROZMAICENIA

Dla urozmaicenia można dodawać myszom kawałki jajka ugotowanego na twardo.

Zwykły, sklepowy pelet może być jak najbardziej w diecie, ale nie powinien stanowić jej większości.

Pałeczka - nie tylko służy jako przysmak, ale też zabawka i urozmaicenie czasu. Powieszona w trudno dostępnym miejscu dostarczy też myszkom ćwiczeń. Ja najczęściej wybieram pałeczki warzywne lub zbożowe, te bez kolorowych chrupek. Orzechowa pałeczka pojawia się czasem, głownie u samic (jest ich więcej, wiec przypada mniej orzecha na głowę), albo w takim miejscu, gdzie mysz musi wytrenować mocne mięśnie brzucha by dosięgnąć. Nową pałeczkę wieszam ok. tygodnia po tym, jak poprzednia zostanie ogołocona - drewno, które jest w środku służy myszkom do ścierania zębów. Albo po prostu lubią hałasem dręczyć opiekuna, który nie chce im powiesić nowej pałeczki.

WODA

Nie należy zapomnieć o wodzie - najlepiej podawać w poidełku. Wodę należy często wymieniać - codziennie lub co dwa dni góra. Latem można nawet częściej. Wyznaję też zasadę, że nie podajemy gryzoniom wody, której sami byśmy nie wypili - więc jak czujemy, że w wodzie kranowej jest za dużo świństwa z rur, nie podawajmy jej myszom. Deszczówka zebrana w mieście też ma w sobie dużo szkodliwych pierwiastków. Można podawać myszom wystudzoną przegotowaną kranówkę lub wodę z butelki, byle nie była wzbogacana (bez dodatku gazu, soków, minerałów).

Wodę w misce trzeba wymieniać dużo częściej, ponieważ szybko się brudzi. Z tego powodu wstawiałam miskę właściwie tylko jak były małe - bałam się, że jak toto będzie za mało bystre by nauczyć się pić z poidełka, to się odwodni...



Źródła:
http://www.desertusa.com/animals/Cairo-spiny-mouse.html
https://www.britannica.com/animal/African-spiny-mouse
http://www.sandsexoticanimals.com/care/spiny_mouse.html
http://www.pogstarhedgehogs.com/spinymice/s_care.html

poniedziałek, 25 lipca 2016

Zapoznawanie dwóch samców


Nie jestem idealnym mysim opiekunem.Na szczęście, jeżeli się starasz i robisz wszystko, by naprawić swoje błędy, to myszki okazują się być wyrozumiałymi stworzonkami. 

Syriusz i Weteran, zmęczeni po walce o piętkę.




Na zdjęciu obok widać, jak nosi chłopcy zasnęli po gonitwo-kłótni o piętkę chleba. Zobaczyć jak dwie myszki, które kiedyś się nie lubiły, teraz wesoło bawią się razem - bezcenne!

Rozdzielenia naszego mysiego stada nie było proste. Dwie myszki, które się urodziły u nas, okazały się być dziewczynkami. Mieliśmy jednego samca i bałam się, że zostawienie go na zbyt długo samego będzie dla niego bardzo stresujące.

ZAPOZNANIE
Nowego samczyka przywieźliśmy z innego miasta: wiek ok. 6 miesięczny, zgrubienie na ogonie (mam słabość do "ratowania" takich nieidealnych myszek), oswojony, przyjazny, niegryzący. 

Niestety, pośpieszyliśmy się z zapoznawaniem samców...
WAŻNE
1. To, że myszki się spokojnie obwąchują przez kratki, nie gwarantuje że się na siebie nie rzucą! 
2. Niech nie wydaje Ci się, że zdążysz złapać myszy nim sobie zrobią krzywdę. Na 95% - nie zdążysz!

Biedactwo po powrocie od weterynarza.
Skończyło się szwami u nowego samczyka Możliwe, że wcale nie został poturbowany w walce, tylko w stresie zrzucił skórę razem z sierścią (pisałam o tym mechanizmie przy okazji posta o oswajaniu kolcomyszy). Szycie wymagało chwilowej narkozy. Nowy zniósł dzielnie zabieg, zdejmowanie szwów również, podawanie antybiotyku i przeciwbólowca trochę mniej dzielnie. Po 2 miesiącach sierść prawie się wyrównała z resztą.

W tej sytuacji nie mogliśmy włożyć myszy do jednego wybiegu z nadzieją, że "jakoś to będzie". Nowy potrzebował spokoju, by się wygoić, no i baliśmy się kolejnej walki. Wybieg, który mieli zajmować razem przedzieliliśmy siatką (by miały ze sobą kontakt) każdy dostał własne poidełko, miskę, dysk, hamak i inne zabawki. Daliśmy im i sobie dwa miesiące przed podjęciem kolejnych prób zapoznania.

ODDZIELNIE
Syriusz: - Jestem smutny i leżę.
Nasz stary samczyk spędzał większość czasu przy ściance, która dzieliła go od młodego. Za każdym razem, kiedy tamten podchodził, Syriusz gryzł kratkę i starał się go sięgnąć łapką. W odpowiedzi nowy
starał się spędzać czas jak najdalej od niego, choć mniej-więcej po tygodniu oswoił się z sytuacją i spokojnie chodził po całym wybiegu.

Nakryłam ich nawet raz, jak robili sobie konkurs skoku wzwyż na siatce, która ich oddzielała.

Syriusz, nasz starszy samczyk bardzo posmutniał na oddzielenie od samic i towarzystwo nowego samca. Staraliśmy się go co najmniej raz dziennie wyjmować, by nie czuł się zaniedbany. Tak jak ciągle podkreślam, nie można trzymać myszy kolczastej pojedynczo. Miałam też nadzieję, że sąsiad za ścianą trochę mu osładza rozłąkę. Syriusza można było spokojnie wyjąć, posadzić na kolanach, a on siedział bez ruchu, można było go głaskać, tarmosić, a on nic. Jak mysz zachowuje się tak cały czas, to nie ma co się cieszyć - ma po prostu depresję!

Po około trzech tygodniach (nowy był już ładnie podgojony), obudziło nas w nocy ganianie po klatce. Okazało się, że nowy(!) jakoś przeszedł na część Syriusza i aktualnie uciekał przed nim ile sił. Szybko złapaliśmy nowego, wsadziliśmy do siebie, uszczelniliśmy brzegi siatki, obejrzeliśmy obie myszy (brak uszkodzeń) i poszliśmy spać.

Następnego dnia testowo wsadziłam samców do jednego pojemnika - tylko jeden z nich był w mojej specjalnej konstrukcji składającej się z podstawki pod doniczkę wsadzonej w worek do prania bielizny.
Mój pomysł: przez kratki myszy mogą sobie nie okazywać agresji, ale jak puścimy wolno znowu może się polać krew - więc spróbuję je zapoznać przez siatkę, to nie będą w stanie sobie wyrządzić dużej krzywdy.
Wynik: ...myszy były kompletnie niezainteresowane sobą nawzajem, ta w siatce się wspinała, a ta w pojemniku przeszukiwała sianko, nawet jak je wymieniliśmy. Ponieważ dalej nie miałam pewności, czy już się lubią czy nie, chłopcy wrócili na swoje wybiegi.

Nocne ganianie powtórzyło się jeszcze raz, ale akurat nie było mnie wtedy w domu. Mój chłopak był bardzo zaspany i stwierdził, że nowy spokojnie biegał na kołowrotku Syriusza, ale i tak ich oddzielił. Rano dodatkowo uszczelnił siatkę na bokach i na górze, choć naprawdę nie mieliśmy pojęcia jak on może się przeciskać.

ZNOWU RAZEM
Ametyst to nietypowa przytulanka, ale Syriusz go kocha.
Około miesiąc po tym, jak przywieźliśmy nowego, znowu obudziły nas hałasy ok. 4.00 nad ranem. Po raz kolejny, nowy był u Syriusza, i ganiali się po klatce. Spróbowałam uruchomić mózg, a on podpowiedział mi: skoro to nowy idzie do Syriusza ("ofiara" do "oprawcy"), to albo mam doczynienia z syndromem sztokholmskim, albo czegoś tutaj nie widzę. Tym czymś jest chyba to, że nowy już się na tyle zniuchał z Syriuszem, że jest w stanie dla niego spłaszczyć się do naleśnika i przecisnąć na jego część. To już była trzecie takie wtargnięcie, więc uznałam, że poobserwuję chwilę co się będzie działo.

Gonitwa wyglądała na koleżeńską, Syriusz co prawda był zawsze krok za nowym, ale nie łapał go ani zębami ani pazurami. Nowy był trochę wystraszony, ale nie obijał się panicznie od ścian, tylko świadomie wybierał gdzie będzie biegł. Około 6 rano (!!!) zdecydowałam się zdjąć siatkę rozdzielającą chłopców. Uznałam, że krzywdy sobie nie zrobią, ale póki nie ustalą hierarchii to bezpieczniej będzie, jak będą mieli do dyspozycji większy teren i dużo skrytek.

Kolczasty zadek
Jeszcze przez ok. 2 tygodnie nowy spędzał dużo czasu przycupnięty w górnym rogu klatki, gdzie miał dobry widok. Normalnie pił z poidełka, jadł z miski nawet - czasem razem 
z Syriuszem. Nadal uciekał za każdym razem, kiedy tamten go zaczynał za bardzo obwąchiwać, spali również osobno. Wydaje mi się też, że Syriusz smutniał jak nowy chował się 
w swoim hamaku, bo nie umiał go znaleźć i znowu był samotny,

Syriusz i Weteran (zasłużył na to imię!) mieszkają razem już prawie 2 miesiące. Śpią najczęściej przytuleni do siebie, w hamaku albo w domku, a ganiają się tylko o smakołyki. Bardzo się bałam, że jak już polała się krew to nasze samce się nigdy nie polubią, ale teraz są naszymi najlepszymi myszkami.

Mam świadomość, że post jest raczej anty-przewodnikiem "Jak zapoznać dwa samce", ale może komuś kiedyś pomoże jak będzie w podobnej sytuacji. Mamy jeszcze dwa maleństwa przy mysiej mamie, ale lada chwila osiągną wiek reprodukcyjny - więc jeżeli któreś jest samcem, to niestety musimy oddzielić. I zabawa w zapoznawanie od nowa!